*Nasza cywilizacja jest nasączona cierpieniem i umartwianiem bez sensu. Jak gdyby istoty ludzkie uzależniły się od cierpienia, iż nie widzą ,że istnieją w kręgu własnego napędzającego się wzajemnie cierpienia bez granic (analogia do wojen i obozów zagłady).
Tu nasuwa mi się dodatkowe skojarzenie do kobiety bitej przez męża i jednocześnie godzącej się na taki toksyczny układ, co dla wielu osób patrzących na to z zewnątrz jest chorą sytuacją ( lecz dla tej kobiety, jest to jej wewnętrzny świat, którego nikt nie rozumnie…).
*
Lecz są różne rodzaje przemocy i uzależnień. Przemoc psychiczna, seksualna, oraz uzależnienie od toksycznego środowiska może przybierać różne rozmiary.
Można być uzależnionym od toksycznego sposobu myślenia i tego nawet nie dostrzegać. Nie dostrzegać z powodu tego, że - większość tak robi, lub ,że takie są lub były czasy i na akceptację zła dozwalają… lub dozwalały. Czasy jednak nie dozwalały, lecz ludzie.
*
Bo cóż to jest to zło, kiedy sam człowiek został uwikłany pokoleniowo i utwierdzony w swoim postępowaniu, że jednak czyni dobro, że należy do społeczności która myśli, że czyni dobro, chociaż nie koniecznie w rzeczywistości tak się dzieje?
Odróżnianie zła od dobra jest bardzo trudne zwłaszcza dla osób uzależnionych od pewnego sposobu myślenia i postępowania, pokoleniowo. Dlatego należałoby spojrzeć na to z zewnątrz… z dystansu czasu i przestrzeni.
*
Zabijanie i torturowanie było akceptowane społecznie w historii naszej kultury europejskiej. Akceptowane co nie znaczy było dobrem nawet na tamte czasy. Usprawiedliwianie cierpienia jest sprytnym wybiegiem, czasami samowybielaniem, lub zagubieniem, lecz prawdziwa czystość mieszka w duszy… nie w stereotypach i dogmatach.
Relatywizm jest czasami niebezpieczny gdy użyje się go do maskowania czyjegoś cierpienia, lub ulegnie pozytywnym wartościom zawartym w relatywizmie.
Człowiek w odróżnieniu od zwierząt jest istotą używającą własnego intelektu, a czasami wręcz nadużywającą…
*
Zetknęłam się z takim tokiem myślenia, że… ,,cierpienie jest potrzebne by się człowiek rozwijał” – wewnętrznie, duchowo, nie godzę się z takim myśleniem.
Cierpienie nie potrafi rozwijać. Jeśli kogoś cierpienie rozwinęło to jest to człowiek, który miał wewnętrzne zapasy energii psychicznej oraz duchowej i to pomogło mu przetrwać, lecz to zwykle dotyczy pojedyńczych jednostek.
Nawet takiemu człowiekowi zostaje pewna rysa i ból, z którym co jakiś czas może się zmagać. Może to być na zewnątrz niewidoczne, lecz pamięć zostaje.
*
Niepotrzebnie sam proces rozwijania się, udoskonalania istoty ludzkiej, jest łączony z cierpieniem.
Rozwijanie może wynikać z wyciągniętego doświadczenia, lecz nie z samej boleści.
*
Z cierpieniem klientów zmaga się wielu terapeutów i czasami jedynie pozostaje terapeucie zamiana cierpienia na doświadczenie życiowe, które osoba cierpiąca może wziąć jako wartość doświadczania rzeczywistości, lecz nie jako zatrzymanie się w samym doszukiwaniu się pozytywnych wartości w traumie (przykrych zdarzeniach), na zasadzie ,,przyłożę ci to będziesz lepiej chodził…”, lub ,,bił bo kochał".
*
Akceptacja przemocy, tworzy nowe rodzaje przemocy. Doświadczenie życiowe, doświadczanie trudnej rzeczywistości w toku i procesie życia, nie powinno być mylone i tożsame z egzaltacją, wywyższaniem samej istoty cierpienia. Może to prowadzić do akceptacji samokarania..., odkształceń postrzegania rzeczywistości w wyniku cierpienia, do znieczulicy i obojętności.
*
Nasza cywilizacja jest nasączona gloryfikacją cierpienia, wszędzie się doszukujemy jakiś pięknych atrybutów w samym cierpieniu, przykładem jest absurdalne cierpienie z miłości…, jest to absurd, ponieważ jeśli jest miłość to nie może być cierpienia, staliśmy się wręcz uzależnieni jak wyżej wymieniona bita kobieta od swojego męża.
Nie dostrzegamy najczęściej własnego zniewolenia, uzależnienia od akceptacji cierpienia w naszym życiu. Akceptujemy cierpienie jako wartość użyteczną, choć nie jest to żadna wartość. Osobiście nie akceptuję zabijania zwierząt i ich cierpienia dla wartości smakowych, czyli usprawiedliwiania czynnikiem koniecznym - jako spożywanie mięsa.
*
Obecne czasy są daleko lepsze jeśli chodzi o ochronę istoty ludzkiej przed cierpieniem, lecz nadal dopiero wychodzimy z ,,wieków ciemnych”. Wychodzenie nie jest pewnikiem, że wyjdziemy…
Na świecie nadal istnieją kultury, w których dozwolone są ,,społecznie” tortury i katowanie własnej żony, a nieletni (dzieci) zapędzani są do służby wojskowej czy pracy ponad ich siły.
Jesteśmy jak sąsiadka nadal... (wyżej wymienionej)bitej kobiety, która się cieszy, że mąż jej nie bije ,a sama nie dostrzega ,że jest chytrze manipulowana i wykorzystywana przez męża… w inny sposób.
*
Uczymy się co to jest dobro, a co zło bardzo powoli i trochę ,,ślamazarnie” ponieważ w tej samej sekundzie ktoś cierpi, a my egzaltujemy zło do rangi potrzebnej wartości, by człowiek się ,,rozwinął” lub ,,najadł”, zwykle jednak człowiek się nie rozwija, a wchodzi w depresję lub dopuszcza się czynów przestępczych z rozpaczy, lub odchodzi…
Dlatego uważam ,że zło samo w sobie nie jest potrzebne do własnego rozwoju, udoskonalania istoty ludzkiej.
Człowiek, który cierpi na depresję w wyniku przeżyć traumatycznych, poprzez te cierpienia może zaniechać planów, które miał zrealizować, zrezygnować z okazji stworzenia czegoś dla siebie i innych.
Człowiek, który cierpi i lęka się, może się wycofać z realizacji korzystnych zamierzeń i planów nie tylko dla niego lecz i dla innych, co zamyka rozwój prawdopodobnie innym, w jego otoczeniu lub społeczności, w której przebywa. Tworzy się brak nadziei i stany zniechęcenia do podjęcia działań.
*
Cierpienie tworzy lawinę, która jak w dominie, reakcji łańcuchowej tworzy energię niszczącą zwykle, po której pokolenia powstają z popiołów i odgrzebywana jest pamięć jedynie na poziomie duchowym, ponieważ energia niszcząca (zawarta w cierpieniu) zmarnowała wszystkie wartości psychiczne i materialne, geny, dorobek nieznanych nam ludzi i cywilizacji… a obecna pozostałość może być jedynie zniekształconymi genami i… ,,dopatrywaniem się zniekształceń dokonanych przez kosmitów”, a nie przez nas samych jako ludzi.
Ludzie nie chcą brać odpowiedzialności za swoje czyny, wolą zwalać winę na kosmitów lub inne tajemnicze ,,demony”. Chociaż nie neguję istnienia, kosmitów czy bytowania kosmicznych cywilizacji w kosmicznej zagadce wszechświata.
*
Budowanie od nowa i oraz upatrywanie w samym cierpieniu potrzebnej wartości, nie jest rozwiązaniem i tworzeniem doskonalszych genów. Cierpienie, akceptacja zła jako potrzebnej wartości może być przyczyną tworzenia się ,,tkanek nowotworowych” w ciele i społeczeństwie, ponieważ niby jest to potrzebne dla naszego rozwoju… a jeśli jest to… i koło samo się nakręca...
Dlatego nadzieja, pozytywne nastawianie do rzeczywistości dla mnie są tak drogocenne, akceptacja ciepłych sympatycznych relacji międzyludzkich, to - wartości nieprzemijające, dające szansę na wyjście z ,,wieków ciemnych”.
*
Elżbieta Beata Szczygielska, obecnie weganka, poetka itd…
*