Od ,,Wielbłąda", poprzez ryk... egzystencji ,,Lwa" do niewinności natury... dziecka... Kosmicznego...
Jeden chce nawracać na własną zakłóconą przez zmanipulowanie historyczne, a raczej polityczne różne...religie, drugi chce nawracać na wymyślone stwory, jeszcze jest nawracanie na swój światopogląd... Tak bardzo wsiąkliśmy w podatność na nawracanie, że nawet nie zauważamy, że w końcu siebie sami nawzajem manipulujemy... tworząc wciąż nowe projekcje myślowe i sekciarskie myślenie odrzucające inność..., ,,śmieszną...”bo czasami niezrozumiałą dziwaczność, w całym spektrum jej możliwości i istnienia tu na Ziemi... we Wszechświecie. A bycie dziwacznym, niezrozumiałym... abstrakcyjnym, może być oznaką... choć i nie musi jednoznacznie... niewinności... Bowiem naturalność w swej niewinności... pozbawiona jest pozy, snobizmu i dwuznaczności.
Człowiek boi się sam siebie, a wystarczy tylko siebie samego zaakceptować i pokochać od środka. Wtedy nie będzie obrzucać błotem własnego strachu, smutku wewnętrznego zrodzonego przed brakiem akceptacji ... drugiej istoty tak bardzo innej... w swym postrzeganiu rzeczywistości.
Poszukiwanie akceptacji w tłumie wśród swoich zwolenników jest związane z brakiem akceptacji samego siebie od środka, związane z nieprzepracowaną własną podświadomością, wtedy potrzebujemy potakiwaczy w swej samotni Kosmicznej lub Boga z zewnętrz...
Gdy wiemy, że mamy cząstkę tej boskości w sobie, lub mamy silną własną samoakceptację wynikającą z miłości do samych siebie (nie chodzi tu o narcyzm) to jesteśmy silniejsi indywidualnie, jednak miłość ta zawsze z czegoś wynika, dlatego miłość wynikająca z istnienia energii pozytywnej bardziej stymuluje bodźce naszego umysłu i ciała. A wtedy zaczyna się wiedza o istnieniu energii... Jest to wiedza, a nie nawracanie...
Niemniej jednak do zgłębiania tej wiedzy jest potrzebna wrażliwość i odczuwanie... a o to coraz trudniej w naszej cywilizacji ponieważ okryliśmy się grubym pancerzem przed urazami walącymi na nas co i rusz poprzez pokolenia, poprzez czystki wojny i holokausty, cierpienie zawarte w pamięci ludzkości – boimy się pokazać naszą wrażliwość i wzruszenie. Prawdziwe piękno duszy... Kto dziś pisze wiersze... jaki ,,wariat...”, lub ,,dziwak” - kto tworzy obrazy energetyczne jak Van Gog, - to są ,,wariaci” uznani przez gruboskórne przeintelektualizowane do granic absurdu autorytety różnego formatu akademickie i nie akademickie. Jeszcze gdzieś... wyrwie się wśród tego grona wybitny naukowiec, ,,indywidualność” jednak większość potrafi zakrakać jednostkę, pomimo, że większość nie zawsze ma rację...
Nasiąknięty wewnętrznym cierpieniem człowiek współczesny chce opanować własne cierpienie najczęściej przez panowanie nad drugim człowiekiem, nie uwzględniając wolnej woli i myśli drugiej istoty poprzez brak własnej... wrażliwości. Uciekania od własnej wrażliwości by nie czuć cierpienia. By nie czuć... wzruszenia i miłości. Zabitej poprzez własne cierpienie, okrytej pancerzem własnego suchego racjonalizmu i uciekania do abnegacji. Refleksja nad sobą samym jest tak bardzo potrzebna wszystkim, nie uciekanie od samych siebie w różne dogmaty, idee i naukę czysto akademicką, która przecież się rozwija i za sto lat to co obecnie uznane, będzie zreformowane poprzez weryfikację i powstanie nowej naukowej wiedzy, którą też nowi naukowcy zweryfikują i tak bez końca... choć nie wiadomo... jeszcze...
Tylko straszyć się nauczyliśmy siebie nawzajem, tam gdzie strach tam brak wiedzy i zrozumienia... a tym bardziej współodczuwania i wrażliwości... wzruszenia.
Posądzanie i osądzanie, szukanie taniej sensacji by siebie dowartościować kosztem innego - to też projekcje i lęki naszych wewnętrznych problemów, własnej nieujarzmionej podświadomości na innych..., robienie z siebie sieroty i ofiary nawet kosztem niczego nieświadomych istot... i jeszcze przydałoby się odszkodowanie dla takiej ,,sieroty”, która wali na oślep swoim własnym wewnętrznym strachem... ,,O matko i ludzie” taki jest świat obecny... Jednakże siła wzruszenia może rozbić najtwardszy kamień...
Słowo posiada moc..., jeśli naładujemy pejoratywną (negatywną intencją)energią słowo to ono wyraża negatyw, tak jak w przeprowadzonych badaniach u Masaru Emoto. Tak jest, też ze słowem okultyzm, (poganin) to my nadajemy moc słowom... Czyli okultyzmem tak naprawdę zajmują się ludzie najbardziej, że tak powiem ... wszyscy...
Lecz ludzie nie chcą brać odpowiedzialności za siebie samych, swoje własne życie, wolą zwalać winę na sytuację, innych, na kozłów ofiarnych... szukać szarlatanów... magów od siedmiu boleści...itp. Jak się szuka to zawsze coś się znajdzie, wśród stosów projekcji myślowych... jednak nadal niestety... najczęściej są to nasze nieuświadomione wewnętrzne lęki i projekcje na innych...
Jeśli innym przypisujemy demoniczne pochodzenie to oznacza, że sami mamy nieprzerobioną wewnętrzną ,,demoniczną” podświadomość.... (w cudzysłowie bo nie wierzę w demona) .
Opamiętanie to zgłębienie samego siebie, zrozumienie i pokochanie wewnętrznego dziecka, akceptacja siebie, wtedy dopiero możemy wyjść do ludzi... by ich nie straszyć własnymi projekcjami myślowymi i nie zaszczepiać nowych myślokształtów... strachów...
Myślokształt to informacja zawarta w czasie i przestrzeni, uzależniona od dopływu informacji, która rozwija się, zniekształca poprzez dezinformację... lub umiera dezaktywowana.
Człowiek nawet... zwierzętom, a nawet wymyślonym tworom... przypisuje swoje własne problemy, tak bardzo już jest wewnętrznie zagubiony i zagmatwany... zastraszony wszystkim i zapędzony we własnej klatce z bezrefleksyjnego myślenia.
Matrix’a nie ma, to my tworzymy własne matrix’y i światy... i mamy ograniczenia pochodzącej z własnej siatki myślowej na którą pracowały poprzednie zastraszone pokolenia i my... Tylko nie palmy na stosach... ,,nie świętej już inkwizycji”... ofiar naszych nie przerobionych leków, przypisując im demoniczność bo powtórnie wywołamy falę samonapędzającego się strachu...
Agresja pochodzi ze strachu przed spojrzeniem we własne wnętrze, lepiej zatem patrzeć na innych i ich oceniać... cedząc własną agresję na innych... kamuflując się i chowając za racjonalnością, .... a racjonalność... o paradoksie... jest przypisana każdej istocie. Jednak racjonalna strona jest to tylko część naszej osobowości, gorzej jeśli ta część przejmie kontrolę nad całym aspektem istoty człowieczeństwa negując istnienie wrażliwości i akceptacji niezbadanych sfer życia...
Wyjaśnienie – nie wierzę w demona ponieważ wiem, czyli rozumiem mechanizm jak się tworzy myślokształt...
Aby to zrozumieć należy wyjaśnić co to jest myślokształt i co to jest energia, lecz bez wrażliwości i czucia pracy nad zrozumieniem samego siebie, a przez to innych, trudno posiąść tę wiedzę poprzez tylko np; intelektualne spojrzenie... naczytanie się. Jesteśmy stworzeni nie tylko jako istoty myślące, ale i czujące, składamy się też i z wody, która codziennie przepływa tak jak emocje przepływają - przez nasze ciało, dlatego nie wystarczy tu samo racjonalne myślenie. Racjonalność jest tylko jednym z ważnych puzzli by zrozumieć istotę rzeczy...
Gdyby nie było energii nie byłoby uzdrowień, niewyjaśnionych i często zaskakujących w swej odmienności i różnorodności zależnie od istoty ludzkiej. Tu zatem nie może zaistnieć weryfikalność zjawiska ponieważ człowieka nie da się zaszufladkować, każdy jest inny w wyglądzie i postrzeganiu rzeczywistości i przez to światu nadaje specyficzny koloryt... dlatego każdy na energię reaguje inaczej i specyficznie... Wynika to z różnorodności naszej planety Ziemi i myślę kosmosu... który niejednokrotnie nas.. jeszcze zaskoczy...
Na szczęście istnieje w człowieku nadzieja i wiara w uzdrowienia, niezależnie od religii... z tego powodu ciągle wychodzimy z okowów i kajdan jakie sama zakłada na siebie ludzkość, jak np; obozy zagłady... w których przeżyły tylko jednostki trzymające się nadziei. Jak opisuje zjawisko nieżyjący już naukowiec - profesor w swojej książce Antoni Kępiński, były więzień obozu zagłady...
O naukowej stronie uzdrowień pisze w swych książkach lekarz Deepak Chopra, który spraktykował zjawisko uzdrowień i ,,zweryfikował” w czasie swej długoletniej praktyki lekarskiej.
O istnieniu energii wspomina Marshall B. Rosenberg w książce ,,Rozwiązywanie konfliktów poprzez porozumienie bez przemocy”. Energia jest, zwłaszcza energia myśli i słowa którym nadajemy pozytywne lub negatywne intencje, lecz racjonalne podejście też jest potrzebne ponieważ co i rusz znajdowali by się tacy, którzy energię tłumu (zbiorowej podświadomości)wykorzystywaliby do kontrolowania... poprzez bojaźń, strach, który wywodzi sie z ... braku świadomości zrozumienia i zastraszenia...
Człowiek jest ciekawym zjawiskiem w kosmosie życia tu na Ziemi. Wiele tu do zbadania i odkrycia. Najwięcej można jednak odkryć możliwości poprzez spojrzenie w serce...i poprzez serce... to kopalnia niezgłębionych tajemnic..
Jednak... w tym wszystkim tkwi pewien paradoks... Nie muszę zatem... wszystkiego wiedzieć, bo czasami lepiej nie wiedzieć za dużo... wiedza jest konieczna dopóki jest bezpieczna... Czasami lepiej czuć i wyczuć niż wiedzieć wszystko i nic... nie wiedzieć...
Wiedzieć..., a zrozumieć... Bo można wiedzieć wiele, mieć mnóstwo informacji i nic... nie rozumieć... Być profanem... Można być bardzo inteligentnym oraz ,,czystym” profanem i... w białych pięknych rękawiczkach wykonać rozkaz...
Co zatem miał na myśli Sokrates... mówiąc ,,wiem..., że nic nie wiem... ”? Czy to tylko ,,pokora" mędrca..?
Zrozumienie jest podstawą by tworzyć pozytywne aspekty życia tu na Ziemi, jednak zrozumienie poprzez czucie i wyczucie jest bezpieczniejsze niż nauczenie się wiedzy na pamięć.
Nałykanie informacji bez refleksji..., bo może wtedy dojść do przeintelektualizowania i zaśmiecenia siebie poprzez natłok niepotrzebnej informacji - swojego mózgu, a nawet wręcz... sprzecznymi informacjami.
A... stąd tylko krok do schizofrenii paranoidalnej i innych zaburzeń osobowościowych. Latanie na różne kursy bez liku zdobywanie wiedzy poprzez uczenie się na pamięć bez zastanowienia i zatrzymania się w drodze życia by podumać i zdystansować się..., odnaleźć siebie w tym wszystkim... może nas zaprowadzić na manowce zagubienia siebie samego. Stworzyć wewnętrzny kryzys egzystencjalny. Każdy ma swój rytm życia i poganianie by ktoś zdobył sukces okupiony zatraceniem własnej osobowości może zniszczyć po części... istotę ludzką.
Dlatego nawet Deep Chopra pisarz, lekarz specjalista poleca... medytację i wyciszenie samego siebie by odnaleźć cząstkę samego siebie, odblokowanie siebie i udrożnienie kanałów energetycznych.
To nie ilość informacji jest istotna lecz głębia spojrzenia, wyczucie sytuacji, takt i intuicja w kierowaniu się w procesie życia, przemian i przewartościowań. Można zdobyć wiedzę informacyjną na najwyższym szczeblu akademickim i nadal być ignorantem emocjonalnym, co w konsekwencji spłyca wszystko co jednostka tworzy do poziomu analfabety emocjonalnego... Wtedy ,,opornie” wszytko wychodzi... Daniel Goleman dr nauk humanistycznych w swojej książce ,,Inteligencja emocjonalna” całkowicie ukazuje i obnaża ten problem w świetle dziennym...., w innej książce opisuje eksperymenty na temat energii i dialog z Dalajlamą...
Praca z energią, to też praca z własnymi emocjami, zrozumienie potrzeb swoich i innych ludzi, odkrycie samego siebie również... swojej własnej intuicji czucia i wrażliwości, współodczuwania...
Wiem... tylko tyle, że im bardziej czegoś pragniemy tym bardziej można się zablokować, dlatego czasami dobrze odpuścić i dać sobie na ,,luza” , jednak można i powinno sie pracować nad sobą za pomocą pozytywnego myślenia. Nikt nigdy nie jest za stary i nigdy na nic nie jest za późno, to tylko nasze uwarunkowania myślowe...
Najpierw należy rozpoznać swoje własne potrzeby i marzenia, poznać co tak naprawdę nas cieszy - lecz nie niszczy wolności innych - i co może nas nie(!) będzie wyczerpywać ponieważ będzie też i nasza pasją... która nakręca naszą sprężynę życiodajnej energii... by następnie iść do celu, zdobywać kwalifikacje i stosować pracę nad sobą. By rozwijać się bez końca...
Jednak w naszych czasach pewne rzeczy nie są do końca realne, dobrze trzeźwo myśleć, są bałamutne książki , które obiecują nam, iż staniemy się miliarderami w ciągu dwóch lat lub nam noga odrośnie, tylko jeśli to takie możliwe, to czy nie okupione jakimś kosztem...? Dlatego podchodzę do tego wszystkiego z dystansem...
Przez pewien czas można funkcjonować wykonując pracę nie zgodną z naszym wnętrzem. Jednak na dłuższy dystans wypalimy się wewnętrznie i oby przez ten czas nie zapomniało... się nam po co przybyliśmy tu na Ziemię, jakie mamy piękno, prawdziwe wnętrze gdzieś.... zakopane pod stertą różnych naleciałości cywilizacyjnych, zakamuflowane poprzez wychowanie i samooszukiwanie...
By przedwcześnie nie wyeksploatować siebie i nie stać się człowiekiem pełnym marazmu i zniechęcenia - warto pamiętać o własnym wnętrzu, aspektach własnej duchowości, potencjale twórczości, warto rozwijać wewnętrzną twórczość.
Nawet jeśli się nie umie malować, śpiewać, pisać... itp.. (lub myśli iż nic nie umie...) lecz jeśli jest wewnętrzna potrzeba tworzenia obrazów, muzyki, pisania wierszy, stwarzania, warto... ponieważ uprawianie twórczości rozwija wewnętrzne potencjały energetyczne uaktywnia ,,wewnętrzne dziecko”, które jako spontaniczna istota - czyli ta część nas nie uwarunkowana ograniczeniami i schematami naleciałości pokoleniowych, a także cywilizacyjnych, które zabijają wyobraźnię tudzież pomysłowość poprzez wzory schematów myślowych często blokujących nas i ograniczających nas w postrzeganiu rzeczywistości.
To właśnie poprzez dziecko wewnętrzne rozwija się w nas nie skrepowana inteligencja istniejąca według wzoru kodu genetycznego DNA, według wzoru (energii) naszej planety Ziemi, idąc dalej według wzoru bytowania nas w przestrzeni kosmicznej jako istoty umiejące przetrwać i żyć w systemie słonecznym na jednej z jego planet.
To sztuka życia i to właśnie zawiera w sobie nasze nieskrepowane niczym dziecko wewnętrzne – ziarenko DNA, w spirali życia..., które to może uaktywnić nasze dziecko... z zawartą w nim świadomością kosmiczną. Pomoże wyzwolić świadomość kosmiczną...
Uaktywnienie dziecka kosmicznego tworzy osobowość o inteligencji twórczej i spontanicznej pełnej pomysłów, rozwiązań na miarę bytowania istoty pochodzącej z Ziemi. Umiejącej dostrzec aspekty wymiaru jednostki istoty ludzkiej w różnorodności i bogactwie Wszechświata.
Wprowadza to inność spojrzenia, inny wymiar postrzegania rzeczywistości na sprawy życia codziennego bytowania, wtedy codzienność staje się niecodzienna, inna, ciekawa, spontaniczna pełna energii i życia.
Energia ta jednak pochodzi od nas samych, od wewnątrz od uaktywnienia wewnętrznego potencjału energetycznego, przypomnienia sobie kim jesteśmy w istocie... istotami duchowymi mieszkającymi w ciałach przystosowanych do warunków planety o nazwie Ziemia.
Dziecko kosmiczne uaktywnione w istocie ludzkiej posiada wiedzę nieskrępowaną dogmatami i hipokryzją. Jednak aby wzbudzić potencjał energetyczny własnego wnętrza potrzebne jest przejście ścieżki wiodącej poprzez pracę nad sobą, przerobienia wewnętrznego księżyca, własnej podświadomości w odniesieniu do przodków i cywilizacji, oraz naszego otoczenia. Zintegrowanie np; niezrozumiałego i trudnego rodzica, by przez resztę życia nie przeszkadzał realizować nam samych siebie. Ponieważ nie da się uaktywnić całości naszego potencjału jeśli części naszej niezintegrowanej podświadomości (niezrozumiałej i nieprzerobionej) będą nas straszyć lub tworzyć żale i obwinianie kogoś w końcu... samych siebie... wywołując projekcję naszych wewnętrznych problemów na innych i resztę społeczeństwa.
Życie wtedy stanie się trudne i pogmatwane pełne udręki wewnętrznej i ciągle rosnących jak góra śmieci problemów do rozwiązania ... Wtedy ucieczka na Karaiby lub w używki życia, też nie pomoże, bo nie da się uciec od samych siebie.
Człowiek jak pisze pewien mistyk... (nie wymienię z nazwiska by nie blokować myśli twórczej osoby czytające z powodu kontrowersyjności tegoż... ) jest najpierw wielbłądem następnie przeistacza się we lwa by na końcu stać się dzieckiem.
Dzieckiem niewinnym w swej istocie, a przez to o większym potencjale energetycznym i możliwościach realizowania samego siebie. Niewinność nie zaśmiecona uwarunkowaniami i ograniczeniami tego świata związanymi ze skostniałym myśleniem bez wyobraźni.
Dziecko wewnętrzne wie co robić na zasadzie podobnej jak ktoś kto nigdy niemiał doczynienia z funkcjonowaniem sprzętu – mechanizmu - uaktywnia je i jeszcze robi to w doskonalszy twórczy sposób wnoszący nowe świeże spojrzenie, oraz innowacyjne sposoby rozwiązywania problemów z mechanizmem...
To ta czystość wewnętrzna nieskrępowana naleciałościami pokoleniowymi uwarunkowaniami blokującymi podejmowanie decyzji związanych z podjęciem nowatorskich rozwiązań innych i... może przez to dziwnych, jako że niezrozumiałych, lecz... to właśnie one wzmacniają rozwój cywilizacji i one to pozwalają poprzez czystość intencji nieskrępowanego dziecka kosmicznego tworzyć i wydobywać z marazmu i skostnienia z zagłady... ludzkość by jednak można było żyć i przetrwać... w trudnych lub atrakcyjnych, zależnie od spojrzenia przez oko wielbłąda, lwa, lub dziecka... warunkach, sytuacjach życiowych.
Czystość dziecka jest związana z brakiem balastu skostnienia myślowego i hipokryzji wywołanych zbiorem wieloletnich uwarunkowań odebranych w procesie kształtowania się osobowości.
Czystość dziecka kosmicznego jest uwolnieniem się od balastu. Uwolnieniem... od niego świadomie poprzez proces dorastania czyli przejście procesu od ,,wielbłąda” przez stanie się ,,lwem” – istotą dojrzałą panująca nad swoim życiem, nie będąca ,,owcą w stadzie” i niewolnikiem jak ,,wielbłąd”, który bierze na siebie wiele ograniczeń myślowych bezkrytycznie(jako nie świadomy) ze środowiska. Symboliczny ,,wielbłąd” nie ma świadomości... ani tym bardziej odpowiedzialności podejmowania swoich decyzji czy kształtowania samego siebie i swojego życia.
Dla ,,owiec” w stadzie, tudzież ,,wielbłąda” typowe jest zwalanie winy na innych za swoje niepowodzenia, chowanie się za ustalone paragrafy, normy istniejące w społeczeństwie, schematy, które w pewnych sytuacjach tworzą nawet... patologię kiedy istota ludzka zapomni o wyczuwaniu, intuicji, wrażliwości współodczuwaniu, szanowaniu wolnej woli innych.
,,Lew” – symbolizujący uzyskaną świadomość – istota ludzka już wie, że życie tworzy on sam i posiada świadomość uwarunkowań kulturowych, społecznych, pokoleniowych oraz wynikających stąd ograniczeń nałożonych na istotę ludzką jak kajdany psychicznej niewoli...
Ta powiększona ,,lwia” świadomość daje istocie ludzkiej wgląd w głębsze warstwy rzeczywistości tu na Ziemi, lecz daje też czasami i samotność egzystencjalną, smutek zrodzony ze świadomości ograniczeń wielu istot tu na ziemi... Jednakże każdy lew jest inny... ponieważ jest indywidualnością i kimś poza stadem... A stado nie akceptuje indywidualizmu lwa, boli ich jego dogłębna świadomość, a także dojrzałość emocjonalna, boli ich to z czym mają się jeszcze wewnątrz samych siebie uporać... w całym procesie transformacji i przemian osobowości, będąc wcielonymi duszami tu na Ziemi w ciała materialne... istot ludzkich.
To nie ,,wielbłąd" (inaczej owca) przeistoczy się w ,,dziecko kosmiczne" lecz właśnie ,,lew", ponieważ by przejść przeistoczenie, transformację w świadomość kosmiczną, lwia dogłębność i penetrowanie własnej wewnętrznej podświadomości i nadświadomości poprzez starania zrozumienia samego siebie i istoty własnego człowieczeństwa na drodze w poszukiwaniu samego siebie i odkrywania samego siebie w głąb... przez samego siebie, dotrze on wreszcie do odkrycia wewnętrznego dziecka.
Odkrycie... własnego potencjału energetycznego, odkrycie też... pamięci własnej duszy zawartej w ciele istoty ludzkiej, zamieszkującej ten i tu... obszar naszej Galaktyki.
Obszar Galaktyki jak maleńkie... ziarno piasku na skraju Wszechświata...
Odkrycie własnego wewnętrznego dziecka kosmicznego wyzwoli nieskrepowaną energię rozwoju wewnętrznego, który może się przerodzić w zewnętrzne twórcze działania. Działania na niespotykaną jeszcze skalę pojmowania... Tworzenie, kreowanie, działania nietypowe i niekonwencjonalne... dziwne bo inne... innowacyjne.
Odkrywcze pełne potencjałów i ziaren, które wzrosną... poza schematy i ograniczenia myślowe uwarunkowania zawarte w klatce ego i superego, kombinacji intelektualnych, poza ograniczenia tworzące schizofreniczne samooszukiwanie siebie człowieka cywilizowanego.
Ponieważ czystość dziecka kosmicznego zrodzona poprzez oczyszczenie w wyniku przejścia przez ścieżkę z dojrzałości, wglądu wewnętrznego, przerobienie własnego księżyca (lęków), własnej podświadomości nie poprzez zapomnienie, ale zrozumienie samego siebie, oczyszczenie przez wybaczenie... daje wyzwolenie z negatywnych projekcji zawartych w naszej zbiorowej podświadomości uwarunkowanej nazbieranymi kodami i stereotypami kulturowymi. Nie ma tu drogi na skróty. Etapy nadają inny wymiar postrzegania... w wyniku przejścia przez proces... w wyższą świadomość zdobytą na bazie doświadczeń pokoleń... przetransformowane w pozytywną energię, co tworzy koloryt i wydźwięk na miarę kosmosu istocie ludzkiej, już... dziecku kosmicznemu...
I tylko dziecko kosmiczne przejdzie przez te ,,ucho igielne” uwolnione od balastu sterty śmieci pełnych etykiet i naznaczeń cywilizacyjnych. Etykiet i naznaczeń, które jak siatka złożona z projekcji myślowych ukazuje różne spektrum i rodzaje matrix’ów poprzez każdy wie swoje i wie najlepiej... mnożąc nowe matrix’y... dopóki się nie wyzwoli z tej własnej siatki projekcji myślowych.
Człowiek będący dzieckiem kosmicznym jest ciekawym zjawiskiem w kosmosie życia tu na Ziemi. Wiele tu do zbadania i odkrycia. Najwięcej można jednak odkryć możliwości poprzez spojrzenie w serce...i poprzez serce... Dziecko kosmiczne czuje... wyczuwa... ponieważ już przerobiło ścieżkę związaną z intelektem i związanym z tym ego, superego tudzież związanych z tym ograniczeń myślowych tak... , iż nie musi wszystkiego wiedzieć, bo czasami lepiej nie wiedzieć za dużo... wiedza jest konieczna dopóki jest bezpieczna... Czasami lepiej czuć i wyczuć sytuację... niż wiedzieć wszystko i nic... w efekcie... nie wiedzieć... będąc w kole karmy uwikłań intelektualnych..., samonapędzających się schematów sensu stricte intelektualnych.
Elżbieta Beata Szczygielska