środa, 17 listopada 2010

Pradoks wszechczasów...

 *
Pewien człowiek, podczas swojej wędrówki przez życie natknął się na umiejętność medytacji, poznał ją, opanował ją i wielce się szczycił..., aż... słychać go było w całym internecie, tyle nadawał w wyniku swej medytacji...
W całym podekscytowaniu i radości, natknął się na  medytującego od urodzenia, który był zbyt cichy..., by tak wiele mówić o medytacji..., medytujący od urodzenia rozumiał sztukę medytacji, bowiem... żył nią, oddychał nią, był w nią wtopiony..., był też nazbyt zajęty pojmowaniem głębi... sztuki duchowego uzdrawiania, by spowalniać przepływ energii...
 Medytujący od niedawna, czując swą wyższość w tej materii, wyśmiał sztukę uzdrawiania..., udowadniając logicznie i intelektualnie głupotę medytującego od urodzenia..., dla niego to medytacja była lekiem na wszystkie problemy tego świata...
*

Proces..., bez procesu
Poziom bez poziomu...
Z pionem się styka
Prawda bez prawdy...
Rozwój dynamiczny w pojmowaniu wciąż to nowych faktów
Energia... w tym wszystkim
Gdzie duch..., a gdzie dusza
Magia... w magii chwili zawarta
Paradoks..., bez paradoksu
Tak i cisza bywa bez ciszy...
Gdy głos... intelektualnych wywodów
Dominuje... w ciszy
Trudno... rozpoznać i rozeznać
Gdy nieoczyszczony... ze stereotypów
Zagubiony...
Mówiąc..., jednak krzyczy zagłuszając
Tak więc..., słuchaj ciszy
*


Elżbieta Beata Szczygielska
*
Powered By Blogger